poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział Pierwszy

Zaczęłam szykować się na moją wymarzoną imprezę, moją osiemnastkę. Na reszcie będę pełnoletnia. Otwiera się przede mną tyle możliwości. Mam nadzieję, że dobrze je wykorzystam.
Po wzięciu szybkiego prysznica, owinięta samym ręcznikiem podeszłam do toaletki, gdzie znajdowały się moje kosmetyki. Usiadłam na krześle i zaczęłam się malować. Na początek nałożyłam brązowy cień, który podkreśl moje oczy. Następnie eyelinerem narysowałam kreski, a na koniec wytuszowałam rzęsy. Potem podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarną sukienkę na grube ramiączka, która z dołu był z koronki. Nie była ona zwykła, ponieważ cała była w małych ćwiekach. Do tego dobrałam buty na obcasie, z kokardkami na czubkach. Kiedy byłam już gotowa ruszyłam do klubu, wcześniej spotykając się z Cassie, Rebeccą oraz Amandą.
*** W klubie ***


Usiadłyśmy w bardzo eleganckim  i dużym stoliku, przy którym czekali na nas moi przyjaciele, którzy złożyli mi życzenia i wręczyli prezenty. Po godzinie siedzenia i gadania postanowiliśmy iść na parkiet. Zaczęłam tańczyć z dziewczynami. Cała nasza trójka kołysały się w rytm muzyki. Nagle obok nas przeszło pięciu bardzo przystojnych chłopaków, może trochę starszych od nas. Każda z nas zwróciła na nich uwagę. Farbowany blondyn z brązowymi odrostami i niebieskimi oczami patrzył się w moją stronę. Lustrował mnie całą. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Kiedy zorientował się, że patrzę w jego stronę, speszony odwrócił się do mnie plecami.
Niezwłocznie musiałam skorzystać z toalety. Przeciskałam się przez ludzi, którzy byli na parkiecie.
- Przepraszam bardzo! - krzyknęłam, kiedy poczułam, że wpadłam na kogoś. Spojrzałam w górę. To ten sam blondyn, który patrzył się na mnie.
- Nic się nie stało. - Powiedział uroczo się uśmiechając. Szybko go ominęłam i weszłam do łazienki. Po załatwieniu potrzeby podeszłam do umywalki, aby umyć ręce. - Ale jestem głupia. - pomyślałam. Przecież mogłam do niego jakoś zagadać, albo coś...
Wychodząc z pomieszczenia zauważyłam, że przy naszym stoliku siedzą jakieś nieznajome mi osoby.
- O Van już jesteś! Przedstawię ci nowych kolegów. - Odezwałam się radośnie Cassie, która siedziała koło przystojnego bruneta z burzą loków na głowie.
- To jest Harry, Zayn, Liam oraz Nialla. - rzekła pokazując po kolei na każdego palcem.
A więc nazywa się Niall.
- Vanessa. - przedstawiłam się im.
Dziewczyny oczywiście zdążyły im powiedzieć, że świętujemy tutaj moje urodziny, ponieważ zaraz złożyli mi życzenia.
Vanesso czy zatańczysz ze mną? - spytał Niall
Bez żadnego zastanowienia zgodziłam się. Nie chciałam znowu zaprzepaścić mojej szansy. Akurat leciał wolny kawałek. Niall położył swoje dłonie na moich biodrach, a ja zarzuciłam mu ręce na ramiona. Po około pięciu kawałkach, które przetańczyłam nie tylko z Niallem, ale z każdym z chłopaków zmęczyłam się.
Przeprosiłam Nialla i podeszła do naszego stolika, aby napić się czegoś. Chwyciłam szklankę z kolorową cieczą. W końcu jestem pełnoletnia, więc mogę zaszaleć.
Po paru minutach dołączyła się do mnie reszta. Wszyscy bawili się bardzo dobrze. Straciłam już rachubę ile wypiłam. Wiem jedynie, że dużo, ponieważ zaczęło kręcić mi się w głowie.

NIALL POV'S 

- Cassie! - zawołałem dziewczynę. 
- Tak? 
- Vanessa dość ostro zabalowała. Nie chcę wam psuć imprezy, więc może podaj mi adres gdzie mieszka, a ja ją zawiozę?- zapytałam niepewnie. 
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - wytłumaczyła. W pełni ją rozumiem, boi się o swoją przyjaciółkę. W końcu znamy się dopiero parę godzin, ale przecież nigdy nie zrobiłbym niczego złego Van. 
- Możesz być spokojna, nie mam wobec niej złych zamiarów. - powiedziałem spokojnie, patrząc Cassie prosto w jej niebieskie oczy. 
- No dobrze, ale uważaj na nią. - rozkazała. Następnie podeszła do stolika, wyjęła ze swojej torby jakąś kartkę i długopis. 
- To jej jej adres. Rodziców nie ma w domu, klucze są w torebce Van. -  poinstruowała mnie. Podziękowałem jej. Chwyciłem Torres za ramię i wyszliśmy z klubu. 


 Niall zaproponował Vanessie podwózkę do domu. Cassie  podałą adres, a Niall wezwał taksówkę, i razem wrócili do domu.
- Już jesteśmy. - oznajmiłem pół przytomnej dziewczynie.
- Świetnie. - powiedziała zdejmując dość niezgrabnie kurtkę. Nagle podeszła do mnie i najzwyczajniej w świecie pocałowała. Nie był to jednak niewinny pocałunek. Wręcz odwrotnie pełen pożądania. Oczywiście odwzajemniłem go. Vanessa nieco odsunęła się ode mnie, by zobaczyć moją reakcję. Byłem zdezorientowany, ale i podniecony. Nie byłem do końca trzeźwy, więc nie wiedziałem co robię i jakie będę tego konsekwencję. Chwyciłem dziewczynę w pasie i zacząłem całować. Podniosłem ją , a następnie udałem się na górę do jej pokoju.